Rany - nie dałem rady dojechać po zakupy.
Koleiny powiększone przez traktora okazały się za głębokie ,
śnieg był za bardzo zmrożony i nie dał się pchać no i osiadłem na mieliźnie,
kółeczka w górze
Poratował mnie wnuczek - oj dzięki raz jeszcze
Ale to był dopiero początek ...
W drodze powrotnej wnuczek musiał skrócić sobie drogę przez taaakie pole (to ta fotka ze światłami daleko) - ja pojechałem "normalnie" i czekałem aż dojedzie ...
W połowie wnuczek osiadł na mieliźnie. No to biegiem na ratunek ...
Przywitały mnie duchy ...
Tym razem nie było kojotów tylko duchy!
Nie wiem jak to zrobiliśmy ale tylko za pomocą łopat daliśmy radę forda wygrzebać wygrzebać
No ale zeszło do nocy