Jestem, jestem, ale dopiero wszedłem do domku i muszę pierw browarka wypić bo Monika wracała.
A na rajdzie pogoda była ok, ale od Garwolina im bliżej warszawy-tym bardziej lało.
Ochłonę to coś pokombinuję (mam za mało miejsca na "pic...ie", a na YT jeden 2 min. film wchodzi z 1h.
Zara wymyślimy.
Generalnie dzięki za wspaniałą zabawę dla Jacekimaria i Kojote, szacun dla Kojote za podjęcie rysyka przejazdu przez rzeczkę bez snorkel (powoli się dało), a my mogliśmy to zrobić z większą fantazją.
Praktycznie sprawa wygląda tak, że w rzekach i na bagnach jest min.pół metra wody, ale dno jest z lodu i jedzie się jak po asfalcie.
No chyba że pod tym lodem jest znowu pół metra wody - ale praktycznie przy mrozach te akweny zamarzały do dna, a teraz roztapiają się od góry, więc lód leży na dnie.
Fajne próby na ostrych piaszczystych podjazdach, wymagające trawersy na wzgórzu, błotno-bagienne dojazdówki, a najbardziej zarąbisty OS na znanej niektórym żwirowni - kto ją zna nawet z okresu letniego, to teraz nie trzeba tłumaczyć co tam teraz było, (jeden wielki lepki gnój), ale daliśmy radę.
Winda tylko parę razy używana.
Ni i rano naczekaliśmy się na Antona, ale mu nie wyszło
(szkoda że nie mieliśmy nr tel)