Jako że zawsze po przejechaniu kilometrów w poszukiwaniu ładnego fordą zawsze zdaję relację z wizyty tym razem nie oszczędzę też kolegi klubowego dzideck tak naprawdę rozpisujemy się o handlarzach i innych złych ludziach takich co tylko w filmach o Kojaku widzieliśmy ale niestety nieuczciwość czy też kompletna ignorancja dotyka nas w rodzinie...
kolega dzideck zaproponował nam za 9 tyś Limiteda 1999r 226000, kolor niebieski, pisaliśmy mailowaliśmy ostatecznie jeszcze w piątek zadzwoniłem i zapytałem czy jest coś co może sprawić że przyjeżdżając na miejsce się zdenerwujemy, zaznaczyłem też że nie chciałbym, żeby na miejscu na podstawie stanu auta padło niewłaściwe światło na innych klubowiczy
Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak,
że autem można pojechać na koniec świata, że super stan, że nie ma nic do ukrycia, że niezadbany i brudny z uwagi na brak czasu, że pukają gumy na przednim stabilizatorze, że czasem gaz nie chodzi ale trzeba włączyć dmuchawę i wszystko co elektryczne i potem zadzaiła, że przy 100km/h pojawiają się wibracje ale milkną po przekroczeniu 110km/h, co do rozrządu jak wynika ze wcześniejszej konwersacji w tym wątku słychać tylko przy starcie i tylko wtajemniczony taki fakt wychwyci.
Fakty a jak ktoś mądry ma w opisie to najbardziej uparta rzecz pod słońcem:
BODY:
auto było całe pomalowane, bite przodem ze zrobioną listwą przednią, w różne odcienie granatu, tylna klapa latała bo niedokręcone były śruby od zawiasów, szyba się nie domykała co powodowało świecenie się kontrolki i zarazem podświetlenia ogólnie była luźna leciała przez nią woda.
prawe lusterko przyklejone było na silkon uwaga: nie wkład - całe lustro z obudową które powinno być przytwierdzone na 3 śruby trzymało się na ostatniej warstwie silikonu posiadało też 3 cm dziurę, którą do środka drzwi leciała woda.
opony przód utylizacja, tył jakoś idzie choć miały 100 lat
kapsle na przednich kołach pochodziły od 15" i odstawały od felgi o 1,5 cm z tyłu były od innego modelu
podesty opadały na dół - korozja mocowań
przednia szyba miała wyżłobione rowy melioracyjne po zużytych wycieraczkach choć nie były tak widowiskowe jak dziura po środku szyby na przeciw oczu kierowcy która pochodziła uwaga: ZE STRZAŁU ŚRUTEM Z WIATRÓWKI W CELU ZABICIA GOŁĘBIA na szczęście chybiono hmmm. szczęście dla gołębia dla Exa mniejsze
INTERIOR:
popękana przednia konsola radio po wduszeniu ON wpadło do środka do wielkiej japy w której powinny znajdować się do niego mocowania
fotel kierowcy bujał się lepiej niż mój bujany co stoi w domu przy kominku
SUSPENSION: wieszaki od resorów były tak zżarte, że ich strony zewnętrzne w ogóle nie istniały, amory leżały sprasowane między mostem a podłogą zewnętrzne korpusy znikły, auto siedziało niżej niż audi mojej żony, przodu nawet nie oglądałem bo już powoli puszczały mi nerwy
BRAKES: tylne tarcze miały 2 płaszczyzny rewelka hamowały 1cm średnicy, kolega dzideck nie wiedział nawet że ma dystansy 30 mm bo mi jakoś dziwnie koła odstawały na fabrycznych felgach więc rzuca to odrobinę światła kiedy ktoś ostatnio zaglądał w tarcze i klocki, postojowego oczywiście brak
ENGINE: klasyczny klekot jeszcze nie zaawansowany ale już w lepszym stanie strzelały mi na podwórku, ale na tyle duży, że powodował różnice w otwarciach zaworów i kolebanie się silnika, na starcie sieczkarnia uwaga tu wskazówka dla reszty rozwiązaniem tej usterki wg Kolegi "dzideck" jest wyczyszczenie przepustnicy!
AUTOMATIC TRANSMISSION: skrzynia jechała, R szedł słabo cofał dopiero po wciśnięciu pedała gazu, rozpędziliśmy się do 45 km/h po czym mając przed oczami wieszaki resorów doszliśmy do wniosku że wrócimy na podwórko bo głupio by było pojechać 520 km do miejscowości w Ostrowcu i tam zginąć.
AIRBAG: kolega "dzideck" nie powiedział też nic o świecącej kontrolce poduszek która po przekręceniu zapłonu zrobiła pięknie sekwencje 3-4-3-ciągły kolega dzideck poinformował nas że "czasem się zapala i potem gaśnie" NIE kolego dzideck nie gaśnie i nie zgaśnie gdyż komunikuje wywalenie poduszki i świeciła się cały czas odkąd masz ten pojazd, zresztą próżnia za atrapą prawego jaśka mówiła sama za siebie
ELEKTRONICAL: kompa podłączyłem tylko dlatego, że po to go wiozłem 500 kilo, sonda Bank 2 rząd 1, za bogato za ubogo do dupy, oczywiście błędy poduszek, przepustnicy i przepływki, kolega dzideck okazał zdziwienie, po czym zaczął wnikać w różne kwestie co spowodowało że postanowiłem zafundować sobie w zamian odrobinę intelektualnej rozrywki, kolega dzideck zaczął wnikać jak zgasić poduszeczkę pierwsza odpowiedź brzmiała: naprawić układ jednak od razu wiedziałem, że się nie wstrzeliłem, propozycją o wlutowaniu we wtyczkę poduszki opornika 2.2OHM w celu ich zgaszenia bardzo kolegę ucieszyłem jednak kiedy wspomniałem, że w takim przypadku poduszki (których notabene i tak niema) nie zadziałają odrzekł: a komu tam są potrzebne poduszki.... no właśnie na pewno nie zasłużonemu funkcjonariuszowi drogówki i jego rodzinie i dzieciom.
Kiedy już ustaliliśmy, że samo wyjęcie feralnej żarówki nie pomoże bo piszczyk zapiszczy kierowcę na śmierć informując o jej braku lub przepaleniu, kolega dzideck znalazł pozytywną stronę: informując, że przynajmniej nie świeci się CHECK ENGINE a mógłby prawda?
I wtedy to mi się zapalił CHECK i kontynuując intelektualną rozrywką zapytałem: ciekawe w komputerze była wystarczająca ilość błędów żeby wzbudzić kontrolkę MIL ? ciekawe czemu się nie świeci przekręciłem zapłon i och ups nie ma checka:D kolega dzideck był zdziwiony tym faktem jak amerykanie nalotem z 11 września po czym oświadczył musiała się chyba przepalić tu już puściły mi nerwy i powiedziałem, że w ciągu 5 minut ze śrubokrętem krzyżowym udowodnię mu że wcale jej tam nie ma bo udało mu się to co nie udało się AIRBAGIEM...zresztą i tak nie było widać bo nie działała żadna żarówek podświetlenia zegarów, nie musiałem już iść po śrubokręt....
Reasumując kolega dzideck zaproponował nam 500 zł upustu za wyżej wymienione usterki, moja propozycja stanowiła 5000 pln jako grzeczna odpowiedź dla dociekliwej żony, która chciała dowiedzieć się na ile wyceniam tę totalną kupę złomu i rdzy zlepionej w bryłę karoserii Explorera z 1999 roku, tą propozycją uraziłem Panią domu, postanowiliśmy nie przedłużać tego cyrku i niestety podziękowaliśmy za propozycję wspólnego wypicia kawy złożoną przez kolegę dzideck.
Ogólnie wstyd i szok że można gnać kogoś 1000 kilometrów zmuszając do oglądania sterty gówna nazywając się forumowym kolegą, dawno się tak nie czułem było mi przykro i wstyd przed kumplem, mam mam nadzieję że wkrótce pozna wszystkich z Was i naprawdę uwierzy że jesteście fajnymi i uczciwymi ludźmi a kolega dzideck to po prostu ekstremalny wyjątek...
Tak czy inaczej czekam na fotomanual kolegi dzideck pod tytułem jak naprawiłem rozrząd w SOHC czyszcząc przepustnicę
Pamiętajcie omijajcie szerokim łukiem EXPLORERA 1999 LIMITED na tablicach BWM miejscowości OSTROWIEC ŚWIETOKRZYSKI
AVE EXPLORER chwała i zwała