Było tak....Marcin ćwiczył fordzika w wodzie i próbował się okopywać w dnie rzeczki...prawie się udało ale w końcu zapragnął wyjechać..

a tu

woda w środku po nabiał a Witek (org) zamiast latać i linkę podpinać...przechadza się po brzegu jak po promenadzie a Marcinek tonie

po kilku wrzaskach ze strony Marcina w końcu spięli się kinetykiem i rozpoczęli odwrót z rzeki.....

kilka razy hop hooop hoooooop i nic,Marcin coraz głębiej,coraz więcej paniki i wody w samochodzie....aż tu nagle Witek przebudzenia dostał,nabrał rozpędu i ...eeeee.............żebyście widzieli jak Marcin i Witek latali w kółko jak ta szekla piepsznęła po dachu ssang yonga (mało się nie rozsypał).....jaka rozpacz z powodu klapy i szyby....a ja wszystko filmowałem telefonem Marcina,warto było

....mniej więcej tak to wygłądało oczami kibica

Nie kłóć się z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem. Poza tym stojący z boku nie zauważą różnicy.