...czy podoba się Wam opis imprezy?

...podesłała nam koleżanka-uczestniczka
Sobolewiada – psychopatologia*.
Sobolewiada – zjazd w okolicach Sobolewa. Zjazd – definicja absolutnie dowolna, niech to będzie zjazd pojazdów, zjazd z góry, zjazd w błoto, zjazd do polowej kuchni, zjazd po kościuszkowskie złoto, to znaczy złote, dziesięć złotych, ale to przecież nie o złote w tym wszystkim chodzi … ale o co chodzi? Ano wg mnie to chodzi o pielęgnację pewnego takiego zaburzenia psychicznego, które staram się od jakiegoś czasu sklasyfikować za pomocą psychopatologii.
Psychopatologia – zajmuje się zaburzeniami psychicznymi charakteryzującymi się:
nieracjonalnością i dziwacznością
nieprzewidywalnością i brakiem kontroli
rzadkością i niekonwencjonalnością
dyskomfortem obserwatora
To zacznijmy od dziwaczności – dziwaczność przejawia się na przykład pojazdami. Co mogło zjechać do Sobolewa zjechało – kosmodromy, ruraki, składaki, łazy, jeepy, patrole, aluminiowe gondole, grupa zmutowanych fordów oraz policja – w sumie 70 jednostek jeżdżąco pływających , a podejrzewam, że nie jeden wehikuł mógłby i polecieć gdyby tylko w baku miał red-bulla. Dziwaczność przejawiła się też apelem policji … o ciszę przedwyborczą oraz o spełnienie obowiązku obywatelskiego w postaci głosowania. O 9.00 rano w sobotę mogłam się spodziewać apelu o: zachowanie trzeźwości, spokojną jazdę, przestrzeganie przepisów ruchu drogowego, zaniechanie jazdy przy syndromie dnia następnego, zachowanie ostrożności – ale nie o przedwyborczą ciszę. Atmosferę porannej dziwaczności dopełnił poranny poczęstunek… zacznę od gości poczęstunku. Strój obowiązujący – przeważa guma ( wodery), kolory ochronne oraz khaki ( wojskowy demobil), obuwie za kostkę, a najlepiej i za kolano, bluzy wojskowe w równej kolejce ustawione do kuchni polowej. A kuchnia polowa wydaje kawę i …. pączki… jak na oazowej pogawędce o konieczności szerzenia moralności i przedmałżeńskiej czystości. Kawę wypiłam, pączki zjadłam, kalosze zabrałam. Byłam już gotowa na odcinek wskazany przez Witka. No i po odprawie. Kolumnę dziwacznych pojazdów prowadził nie mniej dziwny radiowóz na sygnale. Wbijamy się w komiks drogi.
Dyskomfort obserwatora objawił się w pierwszym punkcie sędziowskim gdy…. na świeżo zmoczonym nocnym deszczem trawersie srebrny jeep oklejony naklejkami różnych rajdów, jak witryna wlepek na Krakowskim Przedmieściu, – starał się… nie przewrócić. Owo staranie objawiało się powieszeniem nad kołem znajdującym się całkiem w powietrzu dwóch osobników męskich w odzieży ochronnej…. Jedno koło w powietrzu z obciążnikami, drugie na drzewie, trzecie pod drzewem, a czwarte próbowało to wszystko utrzymać i pojechać dalej. Wyjątkowy dyskomfort dla obserwatora bo samochód się wywraca, jedyne co go trzyma to drzewo, na którym się oparł oraz dwa nad błotnikowe wisielce. Każdy kolejny punkt sędziowski wywoływał już tylko większy dyskomfort obserwatora. Trzeba wjechać do wody i dotknąć drzewa w wodzie. A na wodzie rzęsa. Zielona i śmierdząca. Czy jest głęboko? Rano jeszcze nie było, ale przejechaniu sadzawki przez 60 pojazdów chyba już jest…. No i było. Woda w samochodzie … woda w butach, błoto za paznokciami, Dano w październikowej kąpieli, błoto na rekach, krew na rękach ( nie od zgonów niewinnych, a od wyciągarek), zderzaki pourywane… coraz więcej szkód, powietrze z opon uchodzi objawiając się bąblami, bąble coraz większe, kompresory coraz bardziej pożądane, próby przekupstwa nieugiętych sędzin za pomocą czekolady - nieudane… W punktach sędziowskich małżeńskie kłótnie - wklejona Toyota – i okrzyki „ to twoja wina, nie to twoja wina” chyba ciężko być i pilotem i żoną i zbieraczem ochrzanów. Chyba ciężko być i kierowcą i mężem i wyciągaczem trapów. Dyskomfort obserwatora i zbieracza zderzaków z drogi coraz większy.
Brak kontroli przejawiał się na każdym odcinku drogi… dla mniej najbardziej chyba przy próbie sprowokowania późno jesiennej kąpieli… Nie spodziewałam się, że taka propozycja wywoła we mnie gwałtowne zesztywnienie wszystkich członków oraz kamuflaż podpatrzony w świecie owadów – nagłe zesztywnienie i próba natychmiastowego upodobnienia do przedmiotu nieożywionego na przykład kloca. Absolutny brak kontroli nad własnymi reakcjami.
Rzadkość i niekonwencjonalność – rzadkość to czerwony syntetyk spalony na bębnie wyciągarki. Rzadkością jest to, że każdy kto dotknie liny ma dłonie czerwone jak po święcie kolorowych farb w Indiach. Rzadkością jest używanie chińskiego syntetyku do wyciągania ponad dwu tonowych aut, rzadkością jest owa różnorodność pojazdów i tras, której nie doświadczyłam wcześniej. Extreme jeździ z wyczynem, krzyżuje się z turystykiem. Wklejony turystyk blokuje wyczyn, ale nie zablokuje extrema, bo ten jest gotowy jechać po dachach. Rzadkością jest kuchnia wyrosła nagle w połowie trasy serwująca najlepszy bigos w moim życiu i grochówkę godną poematów. Czym objawia się niekonwencjonalność- dosłownie – wszystkim! Zadania dla pilotów – staję! Podnieś oponę od traktora – dodam, że tylnią … a czy ja Pudzianowska się nazywam? Dobra – opona przetoczona, przy czym pary najwięcej ma Młotkowa żona ( charakteryzująca się dwoma niekreślonym w świecie długościami – rzęsy ma dłuższe niż ilość centymetrów własnego wzrostu), toczymy. Potem aluminiową gondolę trzeba posadzić na rzece, za wiosła deski, od których do tej pory mam dłonie drzazg pełne. Zadanie, znieść łajbę, spłynąć, strzelać jak w triatlonie, dopłynąć deską… zadanie zaliczone! Potem po trawersie trzeba pojechać, układać bale pod kołami bo obok jest rzeka …to dość niekonwencjonalne po balach nad rzeką przejeżdżać… Przejechane… bo jak Dano jest za przewodnika to nawet Jeepem po moście linowym można przejechać. Dla mnie to dość rzadkie i niekonwencjonalne ażeby tak samochód wykorzystywać - nie jeździć, a latać, po balach się przesuwać. Dojeżdża Tłuczek i tak krzyczy z dala „ przegub ukręciłem!” Jako, że techniczna wiedza moja jest żadna – włączam skojarzenia, przegub to nadgarstek i ręka – czym on tak na litość boską kręcił, że aż nadgarstek nadwyrężył – skoro obok jest tuż jego żona? Po co tak kręcił- że aż ukręcił i jeździć nie zdoła? Ale pojechać dalej zdołał, na tylnim się rozpędzał – przeszkoda zaliczona. Psychiczne zaburzenia objawiły się w pełni gdy na metę na wieczór zjeżdżaliśmy – każdy samochód był mniej lub bardziej uszkodzony, wiele nie dojechało samych, a na linach było ciągnionych. Na wieczór kucharz boski piekielnie pikantny gulasz przygotował więc… nie liczyłam jednostek uszkodzonych… bo czymś innym zajęta była moja głowa, która w tym czasie do żołądka zeszła.
Nieprzewidywalność za to w tej psychopatologii to znaczy w Sobolewiadzie mnie urzekła…. Łatwa trasa gnojem po uda się okazywała, trawers bezpieczny okazywał się kanionem nie do przejechania. Rozmowy przy ognisku podczas oczekiwania na wyniki mnie całkiem urzekły bo rozumiałam tylko poszczególne słowa w sens ubrać całość nie byłam gotowa… „ Kup gumki do pralek takie bo dwa złote – na pochwę mostu naciągnąć je trzeba wtedy w mosty i półosie mniej syfu wchodzi jeśli gumka jest”. Jakoś z grubsza to ogarnęłam- mniej syfu w pochwie gdy gumka – ale jak znaleźć most w tym wszystkim – jak półosie w to wszystko wpasować …Na to anatomicznie nie jestem gotowa …. Suzuka lepsza bo waży tylko tonę.. Lepiej jest jeździć zmotem niż szos krążownikiem ….. lepiej mieć koła trzydziestki piątki z takim jakimś na S….. bieżnikiem – którego nazwy nie jestem spamiętać …. lepiej jest się napić niż wszystko pamiętać - więc jak inni brzozowy duch lasu konesersko smakowali ja szukałam przestrzeni w mózgu ażeby zapamiętać te wszystkie gwary : „ blokada, przegub, alternator, kompresor, półoś, agregator, sprężarka, syntetyk, wyciągarka, most, skorpion, laweta, spawarka, pochwa mostu, Wrangler, Willis, jeep, patrol, cztery litry …..”a że mnie się cztery litry z czterema literami kojarzą…
Ja tam lubię o psychopatologie się w życiu ocierać – bo w zaburzeniach psychicznych- jest tylko „ tu i teraz”. I ja lubię to i tu i teraz i bliżej swobody gdy na dachowanie każdy zakratkowany jest przecież gotowy. Ja lubię to i po piachu i po błocie jeżdżenie – ja lubię jesieni odcienie… Ja akceptuję te psychiczne zaburzenia – gdy po każdym rajdzie samochód nie nadaje się do jeżdżenia. Zatem akceptuję fakt psychopatologii w moim krótkim życiu…
Sobolewiada – przedmiot mojego psychopatologicznego zachwytu!
Nie kłóć się z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem. Poza tym stojący z boku nie zauważą różnicy.