Rzeknę Wam, spotkanie pod sławną warownią malborską było udane nad wyraz. Waćpanie, Waćpanny i Panowie Szlachta stawili się tłumnie wraz ze swoimi smokami cztero i drukopytnymi - w sile ponad 12 zbrojnych zastępów. Po zbiórce na trasie wszelkich wypraw krzyżowych na szerokim szlaku A1 i ustaleniu taktyki najazdu, udaliśmy się zwartym, bojowym szykiem naprzód, ku naszemu przeznaczeniu - czyli zdobyciu pola pod warownią... Wszak nie od dziś wiadomo, że żadnego pola ani warowni nie zdobywa się od pierwszego podejścia... Trzeba wspólnie ustalić taktykę, zagaić plan najazdu, sprawdzić siłę bojową smoków przed walką.
Tak, rzeknę Wam rycerz Starwind miejsce ku temu wybrał nad wyraz sposobne: spokojną dolinkę, gdzie wróg nie mógł nas wypatrzeć i znienacka zaatakować, gdzie mogliśmy sprawdzić waleczność naszych smoków. I gdzie mogliśmy w spokoju omówić taktykę natarcia oraz co nie mniej ważne inne tematy wspólne Nam wszystkim... Tu szacunek dla nadobnej Maryni, której wdzięki chwaliliśmy nad wyraz!
Rycerz Starwind i jego nadobna Małżonka godni są wszelkich pochwał, zapewnili i pole do narady przed walką jak i wszelki poczęstunek dla przybyłych białogłów, rycerzy i rozrywki na polu wojennym dla smoków naszych. Bo i wspaniałe ognisko - wszak wszyscy wiemy, że ogniska wzniecać trzeba przed bitwą - jak i godny poczęstunek jest podstawą do dalszych wojennych działań.
Gdy już pojedliśmy, aby wzmocnić nasze siły, gdy ustaliliśmy wszelkie warianty rozgrywki bojowej, gdy już pochwaliliśmy wdzięki nadobnej Maryni przyszedł czas, aby nasze smoki też poczuły zew waleczny!
I tu przyszedł czas na sprawdzian, kto waleczny do korzeni, a kto dopiero troki od prasłowiańskich kaleson w zębach troczy. Rycerze i smoki ich wykazały się wielkim męstwem... tylko jedna waćpanna z rodu herbu Róża - wszak młoda jeszcze, pełna fantazji i ciężkich ciżemek nie potrafiła okiełznać smoka matki swojej.

Zbyt narowista jak na smoka rozpięła mu popręgi i wypięła siodło z walecznego zwierza. Panowie rycerze jednak wnet pomogli, nowe popręgi upletli aby smok dalej mógł stawać do walki. Waćpani Rozecwajgowa chyliła czoła szlachetnym rycerzom, a za pomoc zapraszała wszystkich w gości swoje.
Smoki nasze wszystkie waleczne nad wyraz były, przeszły szlak przed bojem wielce chwalebnie. Nic to połamane pazury, nic to wypięte siodła...

Wszak duch walki nie ginie! Za test waleczny smoki nasze bojowe dostały proporce i odznaki chwalebne. Odznaczenia tak wspaniałe były i proporce - przez niektórych na zachodnią modłę dyplomami zwane - że aż dech wszystkim zaparło.
A patrząc na chylące się ku zachodowi słońce, Waćpanny, Waćpanie i Rycerze Szlachta, doszliśmy do wspólnego wniosku, że dziś już Malborka zdobywać nie będziem, stał tyle czasu, czekał na Nas... Nie zdobędziem go dziś - zdobędziem jutro...

Wszak starosłowiańskie powiedzenie głosi: co się odwlecze to nie uciecze... Wróciliśmy do naszych rodzinnych grodów w glorii przeogromnej!!
I chwała wszystkim wdziękom nadobnej Maryni, bo bez jej patronatu sprawa była by przegrana z góry!
