Niby tak,ale jeżeli taka impreza o której piszesz nie wypali to taki sponsor już się na drugą edycję nie wystawi.
Jakich sponsorów potrzeba? Typowo Fordowskich,czy może coś z OR? Może coś się popytam....Jakie wymagania? Dajcie znać.Może być na PW
jakich sponsorów mamy szukać? jak dla mnie może to być nawet producent smalcu, czy też ogórków kiszonych

byle chciał się promować przy naszym udziale. Przez moment zastanawiałem się czy nie zorganizować stoiska pokazowego dla firmy w której pracuję, ale wiązałoby się to z tym, że zamiast jeździć i się bawić musiałbym siedzieć i doglądać interesu... a to już żaden fun
Co innego, że moim zdaniem jednak jest już za późno na zorganizowanie czegoś "z pompą". Na załatwianie sponsorów brak czasu, a jedyny filantrop jaki był na forum

już się zwinął

po swojej deklaracji na dzieciaki, więc nie ma co liczyć na cudowny zastrzyk gotówki na cele tej imprezy
Może były poczynione złe założenia na początku planowania imprezy i bez sensu ktokolwiek zaproponował rozmach z zajmowaniem rynku i innymi "fajerwerkami" zamiast skupić się na zorganizowaniu czasu wszystkim, którzy mieliby się zjechać na miejsce - czyli zaklepać noclegi, miejsca postojowe, opracować trasę do przejazdu, ewentualnie jakieś dodatkowe atrakcje w postaci zwiedzania lub tez nawet najzwyczajniejszego wspólnego grillowania w połączeniu z jakimiś fikuśnymi konkursami typu (jak to już bywało w przeszłości) rzut rozrusznikiem na odległość, zmiana koła na czas, przeciąganie liny, zapasy w błocie, czy cokolwiek innego

choćby rabanie drewna w wykonaniu kobiet

(było tak na jednym ze zlotów w Kole) - połączenie przyjemnego z pożytecznym

jest zabawa, a potem drewno na ognisko gotowe
Dowodem na to, że można skręcić coś prawie w biegu jest choćby imprezka z topieniem marzanny, którą Radek kręci praktycznie na kolanie. Sklecone u Zdziśka w garażu "puchary" to fajna nagroda, bo drugiej takiej nie znajdziecie
Olać rynek, olać sponsorów - najwyraźniej nie jesteśmy na to gotowi, żeby przygotować taką imprezę. Skupić się na tym, żeby był fun dla tych, którzy muszą widzieć sens na przejechanie połowy Polski, żeby się spotkać. Jeśli się ograniczymy do wspólnego grilla i topienia aut w pobliskiej żwirowni, to z pewnością nie zbierze się duża ilość chętnych. Opierając się jedynie na "zarysie" planu imprezy też nie zbierzemy dużej ilości chętnych, choć tak na prawdę każdy zlot opierał się na maksymalnie kilkunastu autach. Rekordowe były chyba obchody Dni Koła.
Może zamiast szukać tras tak długich, że zajmujących większość dnia, należałoby wynaleźć jakiś profesjonalny tor off-road i go zwyczajnie wynająć. W jego pobliżu zorganizować miejscówkę i zrobić fajną imprezkę. Pobawić się przy ognisku, przespać w namiocie i rano rozjechać do domów. Napisać fajną relację, przesłać do czasopisma motoryzacyjnego i cieszyć się wzmianką na jego łamach
Drogi są dwie... musi być ktoś, kto uwierzy w powodzenie swojej misji i zorganizuje większość tego typu atrakcji sam lub ze wsparciem dosłownie 2-3 osób lub będzie ktoś kto zastosuje swoisty "zamordyzm" i rozdzieli robotę wśród tych, którzy wcześniej deklarowali chęć pomocy.
za dużo jest tu oglądania się na innych i czekania kto co powie. Trzeba zadziałać z werwą i przytupem
