2008-09-15, 15:12
To tak ode mnie na koniec.
Dnia 12 września roku pańskiego 2008 w Wieżycy spotkały się 24 smoki celem ujarzmienia swoich właścicieli. Jednak koleje losu sprawiły, że to właściciele poskromili swoje potwory. Ale po kolei.
Jest piątek 12.09.2008 godziny wieczorne. Rycerze ze swymi połowicami i potomstwem w swych Stalowych Rumakach – Explozje 20 szt, Mazda 1 szt, Jeep 1 szt, Mondeo 1 szt., Focus 1 szt. najechali na Wieżycę - Kaszuby. Cel przyświecał im jasny – jazda w terenie, dobra zabawa, spotkanie z przyjaciółmi.
Rozpoczęli swoje pospolite ruszenie uroczystą kolacją, gdzie białogłowa – Sarelka wszystkich przywitała i plan działania okazała. Wyjaśniła zawiłości i na poczęstunek zaprosiła gości. Tego dnia również rycerz dzielny Rkosą zwany uroczystość wielką miał dzień jego urodzin 12.09 przypadał.
Po piątkowych wieczornych hulankach i debatach udali się na spoczynek, aby w sobotni dzień móc wypełnić misję.
Sobotę rozpoczęli pysznym śniadankiem następnie ruszyli na podbój osady Krzywym Domkiem zwanej, co by swą odwagę i dzielność wykazać. Nie spodziewali się jednak, że to domek „wykaże się” większym sprytem i pokona co niektórych rycerzy i ich damy.
Zmęczeni walką z demoniczną materią udali się na obiad. Najedli się do syta i w teren ruszyli. Żwirownia Bernadyno przywitała wszystkich odważnych z pochmurna miną. Tu rycerze nasi kochani z gliną, kałużami i chmurami walczyć zaczęli. Na czas górkę pokonywali. Niejednemu rumak odmówił posłuszeństwa.
Obok jazdy na czas rycerze, białogłowy i ich pociechy oddawali się przyjemnościom w rzucie oponą w dal i strzelaniu do tarczy.
Bractwo Explorerskie nawiedził znawca tajników ujeżdżania rumaków w terenie rycerz Rafał z córką Natalią. Chociaż jego rumak różnił się od pozostałych, początkowo niektórzy, nieufni z Explorerskich rycerzy postanowili odbyć przejażdżkę z Rafałem po okolicznych terenach. Po minach Wać Mościów i Wać Panien (nie wspomnę o najmłodszej braci) widać było zadowolenie po powrocie. Z tego co mi wiadomo niektóre białogłowy, aż popiskiwały z zachwytu. Po chwili odpoczynku. Pospolite ruszenie w liczbie tak ogromnej, że nawet trudno zliczyć, udało się na biesiadę. Wszyscy jedli, pili i śpiewali. Dyplomy za rycerskie zmagania otrzymali. Organizatorzy tego ruszenia Miss Expo I i II wybrali. Zabawę zakończono około 6:00 dnia następnego (a była to niedziela dzień święty). Wiadomo mi, że niektórzy z bractwa tak się przednio bawili, że spać się nawet nie położyli.
Niedziela zaskoczyła wszystkich słońcem na niebie. Po śniadaniu rycerze z rodzinami na koń wskoczyli i zdobywać szczyt Wieżycy pospieszyli. Zdobyli go w mgnieniu oka i nawet bez strat. Następnie razem (tutaj podziw dla smoków Plaskaczami zwanymi Mondeo i Focusa i ich rycerzy) w tereny polno-leśne ruszyli. Ranczo rycerza Piotra – Jeep najechali, drogi z głazami, kałużami i krzakami pokonali. Niektóre z rumaków nieco ucierpiały i pewnie do lakiernika pojechać będą musiały. Po szaleńczej jeździe przez lasy, zlot ruszył ponownie do żwirowni celem wykonania wspólnej fotki, co niektórym tak się żwirownia spodobała, że skorzystali z okazji, aby pognać rumaki po niej ostatni raz. Po wyczerpującym szalonym pędzie wszyscy udali się na ostatni wspólny posiłek.
Dodam jeszcze, że po wybrykach na żwirowni rumaki wymagały starannej toalety.
Ja tam byłam rumakami jeździłam i wiśniówkę piłam.
Sarelka
Ostatnio zmieniony 2008-09-15, 15:33 przez sarelka, łącznie zmieniany 3 razy.