
Ponad 1,5 roku temu po raz kolejny (2-3 nie pamiętam już) padł alternator. Po naprawie wyszły dwa "kwiatki" które poskutkowały tym że auto stoi 1,5 roku a ja nie mam pomysłu co z tym zrobic (i z nim też-chyba potnę cholerę na części!!!).
A wiec...Po starcie silnika, wciśnięciu pedału hamulca NIE mogę przełączyc biegu. Skrzynia jest martwa a mam pozycję P

Płyny są, skrzynia nie była uszkodzona a mechanicy stwierdzili że przypuszczalnie uszkodzony jest jakiś styk centralnego komputera który jest podłączony do skrzyni tylko...ŻEBYM JA WIEDZIAŁ GDZIE ON JEST!

To nie koniec. Pewnego dnia uzupełniam płyn hamulcowy (to już było podejrzane), wciskam pedał i słyszę "syczenie" na wysokości tylnego lewego koła. Okazało się że metalowa rurka od ukł.hamulcowego jest przerdzewiała na kolanku i "sika" płynem. Czy wiecie jak (poza spawaniem) mogę uszczelnic, zakleic ten przewód? Podejrzewam że jak ciśnienie będzie OK to i biegi będę mógł zmieniac (chociaż na N) a teraz nie mam zielonego pojęcia co z tym zrobic tym bardziej że dojście do tego pęknięcia jest FATALNE...
Z góry dzięki za podpowiedzi!
