Miałem się już nie rozpisywac w tym temacie, ale po wczorajszym dniu muszę się z Wami podzielic swoim rozczarowaniem i smutkiem, a przede wszystkim, chcę otworzyc oczy osobom które osobiście znają jegomościa i mają go za fajnego kolesia.
Żeby Was nie zanudzac, opiszę tylko historię jak w temacie czyli ostatnia wycieczka do BDG.
Po burzliwych ustaleniach, jak pisałem wyżej, zawiozłem samochód na lawecie na koszt własny, według zapewnień Daniela "2-3godz i wracasz do domu autem". Operacja trwała ponad 5godz, ale to jest nieistotne, istotny jest fakt że podczas tej operacji pacjentowi (a4ld) wydłubano uszczelki płyty sterującej (te które, rozchodzą się po kanalikach). Przy składaniu przez pseudo fachowca o którym mowa, zauważyłem iż tej-tych uszczelek on nie wkłada. Na moje pytanie "hola hola a uszczelki?" usłyszałem "bez nich będzie lepiej jak z nimi, nie raz tak robiłem" o zgrozo-pomyślałem,

gośc mądrzejszy od inżynierów Forda, ale cóż i tak nie miał tych uszczelek, a ja chciałem wrócic do domu tego samego dnia. Poskładał, zamontował.
Więc w drogę, ruszam (fajnie jechac exem po kilku tygodniach przerwy)
zapylam spokojnie 90-100km/h gazik zatankowany na full. Wjeżdżam do miasta ojca Rydzyka (ok.40km od startu) aż tu nagle.....

widzę za sobą chmurę dymu
WTF zjeżdżam na przystanek autobusowy - nura pod samochód a tam kałuża, i leje się ciurkiem olej ze skrzynki.

wkórrwionyy na maxa dzwonię.... mówię co i jak, słyszę -"przegrzałeś skrzynie i puścił uszczelniacz zrób dolewkę i wracaj" o cie chhuj- myślę sobie, to jeszcze nie koniec....... Wracam.... udało mi się przejechac jakieś 3-4km po czym auto przestało jechac. Dzwonię.......... czekam........ podjeżdża Jeep wyskakuje Chewidan z piątką przepracowanego oleju, na pewniaka zalewa skrzynkę, odpala Ex-a i......
cały olej wylewa się na ulicę. Głupio mu się zrobiło

i palnął "zapomniałem zaklepac uszczelniacza"(nie jestem mechanikiem ale uszczelniacz to się chyba wciska a nie zaklepuje) po czym dodał "teraz zawiozę cię na pociąg
A SAMOCHÓD ODSTAWIĘ CI DO DOMU PO USUNIĘCIU USTERKI(hahahahaha, oszust nawet z tego nie chce się wywiązac) tak więc rad nie rad wróciłem ok. północy do domu. Rano, start na urlopik, tydzień z kawałkiem.
Wróciłem.
Poniedziałek lub wtorek tego tyg. na umierającym forum, widzę info sprzed tygodnia -"auto do odbioru"....... Dzwonię, a mister zaczyna krętaczyc, że nie ma czasu, i jak chcę to mogę sam przyjechac po auto, pytam więc - a co z uszczelką na płycie sterującej , założyłeś? "Nie, dobrze będzie" słyszę....... Mówię więc, że czekam aż on dostarczy auto wedle obietnicy, bo ja boję się jechac, po ostatniej przygodzie. Koniec rozmowy.
Dzwonię w czwartek wielokrotnie bez skutku, dzwonię w piątek, to samo nie odbiera, o11:25 dostaje sms "Sorki ale jade do niemiec i musisz sam odebrac auto.auto sprawe sprawdzone gaz jest" odpisałem że, nie jestem w stanie i, żeby nie robił z gęby cholewy, spytałem też, kiedy wraca z tych Niemiec? odpowiedź "Okolo 3 tyg" krew zawrzała mi w żyłach....

.... mógłbym go zabic w tamtym momencie, ale nie pójdę do pierdla, za takiego psika.
Nie mogąc, zasnąc wczorajszego wieczora postanowiłem zadzwonic, bez skutku (fakt było późno po 23.00) więc napisałem kilka sms, o tym że nie mogę spac przez niego, moja żona również (dziewczyna po operacji kręgosłupa, lekarz kazał jej unikac stresu) napisałem też że jest oszustem i krętaczem.
Dostałem w końcu odpowiedź:
CO TO ZA CZŁOWIEK? Ludzie którzy go znacie, a może się przyjaźnicie zadajcie sobie pytanie, czy on zasługuje na Waszą znajomośc.
Ja jestem do tego stopnia zdegustowany, że przeszło mi z Exem i zastanawiam się czy go jeszcze chcę. Póki co o 13.00 jadę się znieczulic na Mazury. Więc, ahoj do poniedziałku.