Teraz Robert to tylko utopić, bo... no właśnie. Rano Patryk odebrał Henryka z warsztatu, rundka honorowa wokół dla sprawdzenia, pełen achów i ochów jak to wspaniale silnik się sprawuje wraca do domu, po drodze chce zatankować, ale autko coś zaczyna szwankować, biegi się ślizgają. Wjeżdża na stację tankuje, odpala i jedzie, po kilku chwilach znowu to samo. Przyjechał na parking, po chwili namysłu zadzwonił do kolegi Albrichta, no i sprawdzamy: płynu jest ok. 4 cm ponad poziom - ale to bez znaczenia, test konwertera - jest oki, nie mruga kontrolka OD - to ok, olej na bagnecie czysty, nieśmierdzący - ok, pojeździć i może skrzynia dogra się z silnikiem i elektryką. Całkiem niedawno postanowiliśmy jeszcze raz Heniem wyjechać. Stan oleju na zimno ponad kratki ok. 2-3 cm. Odpalamy, jedziemy i ...delikatnie zaczęło szarpać, przestało i biegów brak, 3000 obrotów a auto tylko się toczy. Patryk włączył "wymuszoną dwójkę" jedziemy, ale z duszą na ramieniu. Po przejechaniu ok. 4 km wjeżdżamy na parking, wsteczny i ...dupa - brak

jeszcze raz nie ma. Wskaźnik temp.silnika drgnął minimalnie, a do tej pory w kabinie było już zawsze ciepło. Wracamy z powrotem, skrzynia się ślizga, obroty duże, mocy brak. Na parkingu pod domem stwierdzamy brak wstecznego nadal a do przodu też nie rusza.

Wyłączamy samochód i idziemy do domu. Patryk załamany, ja już nic nie mówię, bo to przecież szok, żeby naprawić sinik a zwalić skrzynię
![ghostface [smilie=ghostface.gif]](./images/smilies/ghostface.gif)
Teraz to ja już się

bo cierpliwośćja mam dużą i

dla mego autka, ale na skrzynię to już mnie nie stać.
Pomysły, podpowiedzi, ratunku
