Kupiłem Sporta... chwalę się... historia.
: 2008-09-12, 16:30
Chwalę się choć nie wiem czy jest czym...
Craigslist koło Chicago. Tydzień wodziłem gościa za nos. W ogłoszeniu gość napisał, że wszystko, ładnie, pięknie ale to, że 2002 Sport za $3000.00 to już dało mi do myślenia. Pojechałem, zobaczyłem - na pierwszy rzut oka nic ciekawego - poobijany, maska wgnieciona, tylny zderzak wgnieciony, syf w środku, nie działają zamki w drzwiach, klapa się nie domyka no i silnik, silnik nie pracuje miarowo. Obroty w górę i w dół. Pomyślałem, że to problem z napinaczem łańcucha ale to przecież 2002... do tej pory sprawa łańcucha już była poprawiona w fabryce. Gość twierdzi, że sprawdzał jego brat - mechanik i powiedział, że trzeba wymienić świece... akurat!!! Zajrzałem pod maskę, posłuchałem i stwierdziłem, że jest gdzieś nieszczelność bo syczało gdzieś przy kolektorze dolotowym... to na pierwszy rzut oka. Za parę dni jak gostek zmiękł i zadzwonił, że zgadza się na moją ofertę... pojechałem więc się przejechać i stwierdziłem, że hamulce nie robią jak należy... pedał miękki, leci do podłogi i brak płynu hamulcowego...
co jeszcze???
Ale! wykupiłem ubezpieczenie i pojechałem odebrać "karę". Super jazda - do domu jakieś 40 km, cały czas miasto, światła, skrzyżowania ze znakiem stop co 50m... porażka!!! a ja bez hamulców!!! ręczny w odwodzie, hamowanie biegami (choć w automacie to nie za bardzo wychodzi)... no i okazało się też, ze prawa piasta hyczy niemiłosiernie (następny wydatek). Udało mi się jednak dojachać bez kłopotów - nie wjechałem nikomu w dupę.
Postawiłem brykę w garażu i pojechałem po części - tarcze i klocki na początek no i piasta. Na tym nie koniec - musiałem dwa razy wracać do sklepu po cylinderki hamulcowe... jeden puszczał płyn a drugi był zapieczony. Normalnie jak zdjąłem koło i zobaczyłem w jakim stanie jest lewa tarcza to zbaraniałem - normalnie jak żyletka... zjechana do maksimum... zdjęcie w załączeniu. Nie widziałem jeszcze tak zajeżdżonego samochodu. Sprawdziłem jeszcze przód - tam trzeba wymienić tylko klocki a tarcze przetoczyć... porażka! Ale warto - za takie pieniądze napewno bym nic ciekawego nie kupił a tak.... mam i samochód i trochę roboty.
Maska do wymiany, tylny zderzak do wymiany, kilka wgnieceń, rurka przy kolektorze dolotowym do wymiany, hamulce kompletne, piasta... Muszę naprawić zamki w drzwiach i tylnej klapie. Reszta chodzi jak należy. No i radio - niezależnie od tego jak kręcisz gałką głośność idzie albo do góry albo w dół...
zdjęcia... choć nie oddają tego co widać naprawdę...

Craigslist koło Chicago. Tydzień wodziłem gościa za nos. W ogłoszeniu gość napisał, że wszystko, ładnie, pięknie ale to, że 2002 Sport za $3000.00 to już dało mi do myślenia. Pojechałem, zobaczyłem - na pierwszy rzut oka nic ciekawego - poobijany, maska wgnieciona, tylny zderzak wgnieciony, syf w środku, nie działają zamki w drzwiach, klapa się nie domyka no i silnik, silnik nie pracuje miarowo. Obroty w górę i w dół. Pomyślałem, że to problem z napinaczem łańcucha ale to przecież 2002... do tej pory sprawa łańcucha już była poprawiona w fabryce. Gość twierdzi, że sprawdzał jego brat - mechanik i powiedział, że trzeba wymienić świece... akurat!!! Zajrzałem pod maskę, posłuchałem i stwierdziłem, że jest gdzieś nieszczelność bo syczało gdzieś przy kolektorze dolotowym... to na pierwszy rzut oka. Za parę dni jak gostek zmiękł i zadzwonił, że zgadza się na moją ofertę... pojechałem więc się przejechać i stwierdziłem, że hamulce nie robią jak należy... pedał miękki, leci do podłogi i brak płynu hamulcowego...
co jeszcze???
Ale! wykupiłem ubezpieczenie i pojechałem odebrać "karę". Super jazda - do domu jakieś 40 km, cały czas miasto, światła, skrzyżowania ze znakiem stop co 50m... porażka!!! a ja bez hamulców!!! ręczny w odwodzie, hamowanie biegami (choć w automacie to nie za bardzo wychodzi)... no i okazało się też, ze prawa piasta hyczy niemiłosiernie (następny wydatek). Udało mi się jednak dojachać bez kłopotów - nie wjechałem nikomu w dupę.
Postawiłem brykę w garażu i pojechałem po części - tarcze i klocki na początek no i piasta. Na tym nie koniec - musiałem dwa razy wracać do sklepu po cylinderki hamulcowe... jeden puszczał płyn a drugi był zapieczony. Normalnie jak zdjąłem koło i zobaczyłem w jakim stanie jest lewa tarcza to zbaraniałem - normalnie jak żyletka... zjechana do maksimum... zdjęcie w załączeniu. Nie widziałem jeszcze tak zajeżdżonego samochodu. Sprawdziłem jeszcze przód - tam trzeba wymienić tylko klocki a tarcze przetoczyć... porażka! Ale warto - za takie pieniądze napewno bym nic ciekawego nie kupił a tak.... mam i samochód i trochę roboty.
Maska do wymiany, tylny zderzak do wymiany, kilka wgnieceń, rurka przy kolektorze dolotowym do wymiany, hamulce kompletne, piasta... Muszę naprawić zamki w drzwiach i tylnej klapie. Reszta chodzi jak należy. No i radio - niezależnie od tego jak kręcisz gałką głośność idzie albo do góry albo w dół...
zdjęcia... choć nie oddają tego co widać naprawdę...