wracam dzisiaj sobie z nart ,godzina 19.00,do domu jeszcze 100km,ciemno-jak to w lutym o 19.00,świecę sobie długimi-co by jaśniej było,w końcu mam dalekosiężne na dachu,aż tu nagle ciemno się zrobiło jak cholera,światła zastrajkowały.
Doturlałem się do jakiejś latarni i zacząłem diagnozować bezpieczniki i przekaźniki,no i nic wszystko ok,a świateł nie ma,tzn mijania, długich i przeciwmgielnych,są za to pozycyjne i oświetlenie tablicy rozdzielczej.
Ma ktoś jakiś pomysł?
dodam że moje światła mijania zapalają się same,za pomocą jakiegoś automatowłącznika,światła zgasły po tym jak chwilę (20sek) jechałem na długich,ale wajchę od nich miałem pociągniętą do siebie a nie od siebie,więc żarówki w reflektorach świeciły się od mijania i od długich plus dalekosiężne na dachu.(wszystko chyba chodzi na jednym przekaźniku).
żeby dojechać do chaty podłączyłem plus z akumulatora do kostki reflektora,więc miałem mijania i przeciwmgielne.
gdzie jest przekaźnik od tych świateł,albo co się mogło stać-przełącznik świateł(chociaż on wtedy był wyłączony) albo może tem pod kierownicą??????????
Odnoszę wrażenie że mój samochód nie lubi wycieczek,ostatnio wróciłem na lawecie,ale do trzech razy sztuka,został mu ostatni raz,a potem się uspokoi.
