
jako, że dostałem lekką zj... za to że ogólnie potrzebna wiedza pójdzie w niepamięć na SB postaram się wysmarować coś niecoś o gorzelnictwie w moim wykonaniu

od razu zaznaczam, że jestem raczej kilkuletnim amatorem i to co napisze lepiej traktować jako wytyczne a nie gotowy przepis

zaczniemy od nastawu/zacieru
ja preferuje tylko nastawy ze względu na brak płaszcza w zbiorniku do grzania ( zaciery bedą sie przypalać )
a więc klasyczne 1410 - beczka 120 litrów, nastawu nie więcej niż 110 litrów do tego 200 gram koncentratu pomidorowego jako pożywka plus łyżka stołowa czubata kwasku cytrynowego do zakwaszenia
stoi różnie, od 10 dni do dwóch tygodni w zależności od temperatury, pierwsza doba przemieszanie 3-4 razy
po zmierzeniu cukromierzem i stwierdzeniu, że drożdże wszamały cały cukier w zasadzie można przegonić przez aparacik ( ja czekam dzień może dwa na wyklarowanie, nie daje klaru z paczki )
nastaw na szybko (2-4 dni ) drożdże turbo i pożywka z torebki - jednak jakiś taki dziwny ten bimberek wyszedł raczej nie polecam
kolejna sprawa to maszynka

ja mam dwumetrową wierzę z chłodzeniem na frakcjach plus filtr katalityczny na wyjściu ze zbiornika. Oczywiście można ją przestawić na postil ( do zacierów lub nawodnienia )
maszynka ustawiona tak, że zaczyna lecieć ( po przedgonie) 96 procent a kończę na 90 ( jak się zgapię to do 80 max i pierwsze tłoczenie idzie do leżakowania na kilka dni
po tym maszynka na postila i rozrobione do 20 procent pierwsze tłoczenie przelatuje tak na 70-80 procent i w zasadzie jest gotowe do spożycia

czasami jak mam sporo do zrobienia to ściągam z pierwszego tłoczenia pogon do 50 i jak postoi i się nazbiera bańka przepycham jeszcze raz z chłodzeniem na frakcjach ( tak jak za pierwszym razem )
nalewki

najbardziej znana i ceniona cytrynówka

garnek 10 litrów
surówka rozrobiona do 50 procent - 6 litrów
szklanka cukru
2-3 kilo cytryn ( w zależności jak są soczyste, najlepsze są od lutego do września )
kilo pomarańczy
można dodać goździka ( zazwyczaj zapominam

bełtamy surowe z cukrem do tego pokrojone w cienkie plastry cytryny i pomarańcze i zostawiamy na 24 godziny pod przykryciem
po 24 godzinach odciskamy owoce ( im dokładniej tym lepiej ) i przygotowane butelki nalewamy przez drobne sitko to co nam wyszło

dębowa
od razu zaznaczam, że robiłem raz i wyszło ( dokładnej proporcji nie pamiętam )
szklany słoik 12 litrów
10 litrów surówki 70 procent
około kilograma młodej kory z dębiny
spora szklanka cukru ( tu dosłodzenie wedle gustu )
kilkanaście goździków
kawałek gałki muszkatołowej ( w całości )
do słoja wkładamy korę w paskach, zalewamy to rozbełtaną surówka z cukrem dodajemy goździki i gałkę
zamykamy na 5-7 dni
w tym czasie kontrolujemy nasycenie kolorem ( im ciemniejsze tym więcej goryczki )
najlepiej próbować po 5 dniach i jak będzie dobre zlać jak coś zostanie do zlania

w tym roku będę robił nalewki ziołowe ( mięta rumianek lubczyk i dziurawiec ) jak coś pomotam i wyjdzie to tu skrobnę

smacznego

p.s. uprzedzając nadgorliwych są to tylko rozważania teoretyczne, nigdy nie wytwarzałem alkoholu powyżej 19 procent
