No dobra, z uwagi że jestem przeziębiony i nie pojechałem przez to na choinkę, to taki mnie nerw wziął, że popołudnie spędziłem w garażu z wiadomą śrubeczką
Zastosowałem patent Kojota i klucz udarowy, co prawda nie pneumatyk, bo nie mam wiatru w garażu, ale elektryczny tez sobie poradził.
To co ukazało się moim oczom po zdjęciu flanszy nie wygladąło za ciekawie. Zresztą na fotkach widac że już nieźle rzucało olejem...
W sumie temat opanowany. Muszę tez zajrzeć do wyjścia na przód, bo przy kręceniu wałem słychać "ćwierkanie". Myślałem że to krzyżak któryś, ale ewidentnie dochodzi to z wyjścia na wał przedni. Ale to w przyszłości. Dzisiaj nie chciało mi sie już za to zabierać, bo cięzko się robi przy przeziębieniu
