Podczas normalnej jady po czarnym, nie wiem dokładnie w którym momencie bo spory kawałek jechałem prosto bez ciasnych łuków... ale jak dojechałem na miejsce i chciałem zaparkować to podczas manewru zauważyłem że ma zapięty przedni napęd... powolutku do przodu do tyłu, pokrętłem które było cały czas na AUTO przełączałem pomiędzy AUTO, HIGH, LOW, kilkukrotnie ale nie rozpieło napędu. Zauważyłem że shift działa jak powinien i LOW zapina i rozpina. Mówie więc gdzieś skądś "lewe" napięcie wkradło się na brązowy kabelek... rozłączyłem brązowy kabelek i zonk, przód cały czas dopięty... zaczęła mnie nachodzić myśl że to może problem się pojawił w przednim moście bo nawet przy ruszaniu na wprost (nie skręcone koła) słychać jakieś... hmm.. tarcie... No to zdjąłem przedni wał. No i się okazało że mogę normalnie skręcać itd więc to jednak problem tkwi w reduktorze...
No to dalej będzie tak...
Idę zaraz zrzucać reduktor i będę go rozkładał ale nęka mnie myśl że możę się tak stać że gdzięs tam skoro pod wpływem jakiś wstrząsów cz czymś podobnym zablokował się z załączonym przodem to podczas zciągania reduktora gdzieś tam go puknę czy coś podobnego i że tak powiem "ustawienie" wróci do właściwego i po rozłożeniu guzik zobacze co tam się przestawiło

W związku z powyższym proszę o wszelakie sugestie i porady co tam się mogło pokiełbasić...
Wieczorkiem napiszę co tam zobaczyłem we w jego środku
