Ja mam 282.000 i tylko cudem się dowiedziałem że prowadnica jest uszkodzona bo zrobiliśmy błędną diagnozę uszkodzonej uszczelki pod głowicą i to akurat tej na której osprzęt rozrządu klęknął. Wiem że to nie napawa optymizmem ale to jak z wizytą u lekarza nikt chętnie nie idzie a jak nie pójdzie to go życie zmusi często jak jest za późno.
Teraz moja mała statystyka:
Mój SportTrac 2002r. 282,000 km uszkodzona prowadnica rozrządu
Zielony EXII 1996r. 192,000 km urwany łańcuch zrobił dziurę w pokrywie zaworów
Czarny EXII 1997r. 200,000 km uszkodzony rozrząd pawa głowica
Błękitny EXII 1999r. 150,000 km uszkodzony rozrząd lewa głowica
Powiem coś jeszcze o zgrozo: ci dbający co wymieniają rozrząd robią to jak zaczyna terkotać...a owo terkotanie zwykle zanika jak się wymieni napinacz łańcucha wszystkie auta 4 auta miały napinacze w idealnym stanie, co oznacza że nie do końca sygnałem do wymiany będą dźwięki z silnika może pracować cichutko równiutko a tu sru...thru
Po takim krachu w silniku jest naprawdę rzeźnia i nigdy nie będzie już pewnym silnikiem.
Dlatego ja zamiast wymienić ten ślizg, zakładam nowy rozrząd, zwalam obie głowice wymieniam uszczelki, śruby, sprawdzam zawory i mam na 100.000 z głowy, auto będzie musiało trochę u mnie zostać żeby się zamortyzować, a jak uzbieram na Sport Trac'c nowszej generacji to jego następny właściciel spokojnie nim polata a nie wstawi do stodoły i na żyletki potnie.
Ja jak kupie nowszego, to jeszcze tego samego dnia poleci na rozrząd.
Ale się rozpisałem jestem mistrzem kasztanienia własnego wątku
Boris