A więc wróciłem po testach.
Po odłączeniu całej kostki reduktora sytuacja bez zmiany.
Po ponownym podłączeniu nie załączał na LOW.
Ponownie rozłączyłem a że nie miałem nic innego to psiuknąłem ciut w kostkę perfumami żonu i kilka razy ją rozpinałem i zapinałem. Po tym zabiegu załączył LOW ale też po drugim biegu jak by na luz wskakiwał.
Potem jazda znowu na D i bez zmian. Następnie znowu LOW, kawałek do przodu i zaświecił się akumulator. Brak ładowania, mierzone na alternatorze...
Czy jest jakiś bezpiecznik od alternatora / ładowania ?
Czy to mogło być spowodowane jakimś zwarciem po tych perfumach w kostce od reduktora ? (Stało się to właśnie przy drugiej próbie jazdy na LOW)
Żadne kontrolki od napędów, ani OD nie miga .
Miał ex mieć dożywocie do samego końca jego lub mojego - chyba nadchodzi taki moment...
