Jakby kogoś interesował finał tej przygody to był następujący:
łomot stał się cichszy i po 2 dniach od odebrania z warsztatu gdzie obstawili katalizator całkowicie zniknął. I tak byłem umówiony na wymianę katalizatora więc pojechałem. W drodze na wymianę zapalił się SES ale objawów zero. Wymienili prawy katalizator i po godzinie miałem autko z powrotem. Koleś powiedział, że pierwszy raz się z czymś takim spotkał bo katalizator był całkowicie pusty przy czym nie widać było żeby ktoś przy nim grzebał od nowości. Stwierdził, że środek zaczął gruchać a po pewnym czasie wypróżnił się przez wydech na zewnątrz - skutek był taki, że przestało dzwonić i zapalił się SES z lambdy. Błąd rzeczywiście wynikał z wadliwej pracy katalizatora - skasowałem. Zrobiłem 500km, nic nie wali, SES się nie pali. Żyć nie umierać
Przy okazji polecę "klinikę tłumików" na Traktorzystów 26 i Syreny 14 w Wawie...chyba mogę..

Ostatnio zmieniony 2015-03-13, 23:32 przez
Pruski, łącznie zmieniany 1 raz.