Okazuje się, że temat jest niezwykle stary, pomysły o takich dodatkach były już w latach 80, jak nie wcześniej. Bardzo mocno zwiększyły swoją popularność w latach 90. Do pogłębienia wiedzy skusił mnie fakt, że żaden "lepszy" olej, a choćby podstawowy olej syntetyczny nie jest produkowany z tym dodatkiem. Co więcej ten sam olej Liqui molly który jest produkowany z MOS2 i bez niego, to w przypadku wersji bez MOS2 posiada aprobatę porsche, a z dodatkiem już nie. Na tym można by się mocno nie opierać, bo jak wiadomo takowe zalecenia sporo kosztują, by się znalazły na opakowaniu.
Teraz jak to jest z tym dodatkiem. Może najpierw plusy. Fenomenalnie wręcz obniża tarcie i to w sposób wręcz niewyobrażalny, dodatkowo świetnie zalepia wszelkie niedoskonałości powierzchni w silniku np. obszary pracy tłoczków w popychaczach hydraulicznych, przez co bardzo dobrze wycisza silnik. No i na tym kończą się jego plusy, względem stosowania w silniku.
Minusów jest znacznie więcej. Po pierwsze, podczas spalenia pozostawia po sobie sporo syfów, pod wpływem nagłej zwiększonej temperatury, w miejscach gdzie się osadził powstaje nagar, który zaczyna jeszcze bardziej wszystko zalepiać. Ma znikomą odporność na ścieranie pod wpływem ciśnienia. Z tego względu nie dodaje się go do olei syntetycznych, bo po prostu pogorszył by ich właściwości. Przeciętny olej syntetyczny, posiada kilkakrotnie większą odporność na ciśnienie (moment kiedy metal zetnie się z metalem poprzez wyparcie filmu olejowego) aniżeli jakikolwiek olej mineralny/półsyntetyczny z MOS2. Zmniejszenie tarcia występuje tylko i wyłącznie podczas niskich obciążeń. Podczas zwiększonych obciążeń silnika zostaje natychmiastowo starty z powierzchni, ma to związek z jego budową strukturalną. Płaty MOS2 bardzo gładko przesuwają się po sobie, dzięki temu zmniejsza tarcie, ale jest też bardzo "słaby". Kolejna kwestia to syfienie. Mianowicie oleje z dodatkiem MOS2 mają bardzo małą ilość detergentów, z tego względu by nie wymywać od razu MOS2, więc potęgowane jest zgubne działanie zaklejające przepalonego MOS2. Z tego względu oboje z profesorem zgodziliśmy się, że oleje z tym dodatkiem są idealne do trupów, którym chcemy przedłużyć żywotność o te kilkadziesiąt tysięcy km. Natomiast jeśli chodzi o silniki w pełni sprawne, dużo lepszym wyjściem jest zastosowanie oleju syntetycznego, w którym dodatki polimerowe, niczego nie zaklejają, nic nie wypełniają, natomiast bardzo dobrze przylegają do powierzchni, stabilizują wskaźnik lepkości, oraz są niezwykle odporne na rozrywanie, tym samym olej może przyjąć na siebie dużo większe ciśnienie, zanim zniknie film olejowy. Uważał bym też bardzo mocno ze swawolnym dolewaniem samego dodatku MOS2, z tego względu że komplet dodatków w oleju jest dobrany bardzo precyzyjnie, z tego względu, że dodatki nawzajem próbują się wykluczyć. Sztuką jest tak je skomponować, aby w określonych sytuacjach działał dany dodatek i nie zanegował w pełni działania innego uszlachetniacza. Po dodaniu dodatku z MOS2 zaburzamy tą kompozycję, a jeśli mamy olej syntetyczny to tylko pogarszamy jego właściwości.
Mos2 jest za to rewelacyjnym dodatkiem do manualnych skrzyń biegów, domniemam że do mostów bez LSD również. Temperatury występujące tam są niskie, więc nie "przeobraża się", do tego osadzając się na zębatkach świetnie zmniejsza tarcie i nie jest tak mocno wycierany.
Do tego był pierwotnie używany

Tyle na ten temat. Mam nadzieję, że komuś przydadzą się te informacje.