Siedzę sobie w pracy zarabiając na lpg do forda, a tu dzwoni moja konkubina że ford nie jeździ, korzystając z uprzejmości kolegi z pracy dostałem się na miejsce (jakieś 20 m od mojej budowy tyle zajechała). Z opowiadań wiem, że wyglądało to tak (wersja ewoluowała), samochód nie chciał jechać do tyłu no to zgasiła i zapaliła no i pojechał, trochę dziwnie jechał do przodu (oczywiście zawsze z każdą pierdołą mam telefon w tym wypadku cisza

To ostatnie mogę potwierdzić bo było widać ślady jak przyjechałem na miejsce samochód nie chciał ruszyć - przełączanie na 4x4l nic nie dawało, pchanie na N nic nie dawało.
Odkręciłem shift motor i przestawiłem na N - musiałem dość mocno pociągnąć żeby pyknęło samo ręczne przestawianie nie bardzo coś dało, samochód udało się przepchać te 20m. Zacząłem od regulacji linki od skrzyni - coś mi tam nie pasowało, ale nie sądzę żeby to był powód. Następnie po zmaganiach żeby przestawić reduktor z powrotem zrobiłem pełny obrót kluczem co się wydaje dziwne samochód zaczął się poruszać.
Sytuacja wygląda aktualnie dość dziwnie:
-daje na 4x4 auto - samochód jedzie do tyłu normalnie - słychać jakieś tarcie ale mogły to być tarcze, do przodu coś tam załapuje (bez względu od pozycji wajchy D321) ale za bardzo jechać nie chce na czymś się ślizga - żadnych dziwnych dźwięków nie słychać.
-daje na 4x4 low - samochód wydaje się jechać w obie strony normalnie do tyłu też słychać tarcie jak wyżej.
Nie wiem czemu samochód przestał jeździć, czemu zaczął w taki dziwny sposób objawy trochę się nie trzymają kupy. Jak to możliwe że na reduktorze coś tam do przodu się ślizga sprzęgło tam jest chyba tylko do dopinania przodu?
Jeżeli padła znowu skrzynia to jak to jest możliwe że na 4x4 ford wydaje się jechać normalnie?
Ciekawe czy ktoś to przeczytał od początku do końca
