Wszystko dobrze się skończyło, silnik poskładany, nowe świece (kabli w okolicy dobrych nie ma, zamówię kiedyś razem z czymś większym), nawet pojeździłem kawałek, na 6 garnkach znacznie ciszej, mocniej i przyjemniej. Ciszej pewnie też przez napinacz, łożysko miał pomielone (zwykłe 6203 jakby co, żeby ktoś przypadkiem całej rolki czy napinacza nie kupował

). Na koniec i tak dałem ciała, bo mi korek chłodnicy źle włożony nagle wyskoczył i miałem fontannę, dobrze że nie na drodze... No ale nic, zostało poskładać nawiew (przeszkadzał w dostępie do głowicy i parownik wywaliłem w końcu, i tak pęknięty), poukładać ładnie kable, jakieś opaski poprawić itp. kosmetyka. Trochę szkoda że nie doczyściłem i pomalowałem pokryw, ale nie miałem sił i warunków.
Następny punkt, to wymiana gumy drążka podłużnego (drugi, nie ruszany jeszcze

), i jeszcze jakieś drobne pierdołki, może w łikend.
W nagrodę za ten remont chyba se kupię hałdę części do samochodu

tyle że teraz kolej na Scorpio
