No to sprawa się wyjaśniła. Wczoraj ok 23:30 wyjaśniła się zagadka awaria mojej ASB, ale po kolei.
Oczywiście nie obvyło sie bez problemów przy wyciąganiu skrzyni. Pierwszy problem to zapieczona, omsknieta jedna nakrętka konwertera. ni cholery nie szło jej ruszyć. Decyzja. Zostawiamy na razie konwerter i zsuniemy skrzynkę. Drugi problem. Pospawany na stałe wydech, odkręcenie nie załatwia sprawy, trzeba by ciąć gdzieś przy tłumiku, żeby nie targać go całego. Decyzja - tniemy nakrętkę konwertera. Po walce z materią w końcu udaje się odkręcic konwerter od koła zamachowego. Pierwszy mały sukces. Podnosnik pod skrzynke, przedłuzki, nasadki i zabieramy się do odkręcania skrzynki. Kolejny problem - gaziarze tak niefortunnie poprowadzili jakąś rurkę, że jest strasznie kiepski dostęp do śrub górnych. Po godzinie.... może więcej walki z materią i po kilku tysiącach epitetów udaje się zdjąć skrzynkę. Skrzynka na kobyłkach. Drugi sukces

. Zaczynamy rozbierać skrzynkę. Od dzwona. Poszczególne kosze, tarczki, wyglądaja nieźle. Podobnie pierwsze dwie planetarki i panewki. Pompa OK. Do tej pory wygladało wszystko ok. Oddzielamy tył i tu następny problem. Nie mozemy wyciągnąć ostatniego kosza. Po kilku kombinacjach wychidzi i jednoczesnie wysypują się połamane zeby. Mamy naszego winowajcę. Koło zębate na koszu zmielone dość powaznie. Kosz porysowany. Planetarka od wstecznego zmasakrowana.
Nie możemy jej wyciągnąć. Zaklinowała sie na wałku, pewnie wałek też rozwalony. Nie mamy odpowiedniego ściągacza, który by pomógł rozklinowac ustrojstwo. Kończymy nierówna walkę, ale nie odpuszczamy. Trza kupić odpowiedni ściągacz. Nie zmienia to faktu że wiem już że muszę szukać gratów, ale to w innym wątku.
Poniżej kilka fotek obrazujących ten dzień.