Znowu się zgadzam, ale kwestia karna to jednak insza inszość. Bardzo często powołuję się takie dowody przed sądami. Jeśli czegoś nie ma, a ktoś twierdzi, że to widział, to nie jest także sobie powie, że były i koniec sprawy. Jeśli były, to gdzie były?, jakie były?. Wystarczy powołać biegłego, który stwierdzi, że takowych świateł nie było na rynku, a jeśli widział inne, no to jakie? Gdzie były znaki homologacji? Jakie? Diagnosta byłby więc wypytany aby określił typ światła jaki widział, gdzie były oznaczenia itp. Łatwo sprawdzić, że czegoś takiego nie ma. Pamiętaj, że od diagnosty wymaga się szczególnej staranności, to jest fachowiec, który takie rzeczy musi umieć określić. Czy zalegalizowałby auto z przypiętymi światłami od innego i nie wiedział o tym, nie zauważył, nie zwrócił uwagi? No dobrze były przypięte. To skoro widział tę niebywałą konstrukcję, niech wskaże w tym samochodzie jak też je zamocowano, gdzie są ślady

Wybacz, ale to nie są takie bagatelne rzeczy. Mylisz się, że to nie on musiałby udowadniać. Jeśli dopuścił, to znaczy, że to coś widział, a więc co widział? Widział ze znakiem homologacji, obiektywnie stwierdzalne jest, że takich reflektorów nie ma - no to co Pan w końcu widział? Z takimi "ekspertami" często na rozprawach są sytuacje niewytłumaczalnej głupoty tychże. Jeśli w czasie rozprawy administracyjnej, bo taką w tych okolicznościach powinno się zarządzić, organ by to olał, to takie postępowanie dowodowe podważymy w WSA. Nie znam orzeczeń sądów w tej sprawie, nie mam trochę czasu na codzień szukać, w ogóle zajmuję się trochę inną działką, ale zwłaszcza przy UOKiKU to właśnie tak wygląda. Wiem, że to trochę inna urzędowa liga, inny kaliber, niż - z całym szacunkiem - urząd miasta w... wydział komunikacji..., który sprawy robi taśmowo, ale mimo wszystko, z przepisów trzeba korzystać i wymuszać ich prawidłowe stosowanie.
Na gruncie karnym natomiast, prokurator by zapytał jakie światła Pan widział? Przesłuchał by nas jako kierowcę, zbadałby samochód, może jeszcze paru świadków, którzy widzieli auto przy sprowadzeniu. No i co Pan wreszcie podbijał w tej karcie? Stawiam snickersy przeciw orzechom, że jeśli nie dojdzie do zaniedbania prokuratora to jegomość pęknie. Oczywiście zakładamy, że mamy tak czystą sytuację, ponieważ gdy są zamienniki i inne cuda, to łatwo sprawę zaciemnić.
A co do 272 k.k. to gdzie jest przedmiot przestępstwa? Jak wyglądał? Poszłoby na umorzenie, nawet jakby prokurator wszczął. Poza tym, jeszcze do tego doszłoby zaniedbanie diagnosty, który nie rozpoznał wadliwych świateł

Nie takie to proste.
Poprzednio: Explorer XLT 2003 r.
Obecnie: Explorer XLT 2016 r.